Na dysku były dwie partycje, jedna do botowania dla Windows 7, a druga na system. Włożyłem Knoppixa, odpaliłem GParted i zmniejszyłem tą partycję, aby zrobić miejsce na nowy system. Po tej operacji sprawdziłem czy siódemka to przeżyła i okazał się, że nie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że partycja w ogóle stała się niewidoczna. O tym dowiedziałem się dopiero jak próbowałem pod montować ją z LiveCD Fedory, gdzie Fedora krzyczała coś o złym ostatnim sektorze. Dane nie były widoczne! W tym czasie podczas próby odpalenia siódemki zgłaszała się konsola odzyskiwania. Długo mi zajęło dojście do tego jak to odkręcić. Okazało się, że rozwiązaniem była modyfikacja tabeli partycji tak, aby partycja, którą zmniejszyłem nadal "rozciągała" się do końca dysku. Wpisałem takie parametry przy pomocy polecenia sfdisk. Po tej operacji dane znów zaczęły być widoczne z Live CD, bo Windows 7 nadal nie startował, a nawet wyglądał na bardziej zepsuty niż był, bo nawet konsola odzyskiwania nie była dostępna i nie była to wina zepsutego MBR-a. Przy okazji tego też "przećwiczyłem" w dwie strony, więc może to przez to.
Następnie ponownie zmniejszyłem partycję ale tym razem nie linuksowym narzędziem a windowsowym ;) Acronis, który dostępny jest na Hiren's Boot CD. Zainstalowałem na nowo utworzonej partycji Fedorę i mogłem dostać się do plików siódemki, ale nadal nie mogłem jej uruchomić. Oczywiście nie miałem oryginalnych płyt instalacyjnych od tego laptopa przy sobie, o instalce Office 2010 nie wspomnę. Podobno można pobrać obraz z serwera Microsoftu jak się ma licencję, ale wszystko było w pracy, a ja to robiłem w domu. Dlatego tak bardzo mi zależało, aby odzyskać istniejącą na dysku instalację.
Ostatecznie udało mi się to zrobić dzięki innej płycie instalacyjnej (też Windows 7 Pro x86) i narzędziu
Bootrec.exe (http://support.microsoft.com/kb/927392)... ufff. Oczywiście było trzeba odbudować magazynu BCD - cokolwiek to znaczy to jest odpowiednikiem gruba w Linuksie. Oczywiście samo odbudowanie jeszcze nic nie dało :), tzn. dało, ale jak później zauważyłem z Live CD nie na tej partycji (czyli pierwszej 100MB), na której powinno to się znajdować - zrobiłem to na systemowej (katalog Boot). Ale to już nie był taki problem, wystarczyło w grubie zmienić, aby nie startował z pierwszej partycji tylko z drugiej i w końcu...
Co mogę powiedzieć po tej zabawie? Na pewno to, iż Windows nie jest takim surowym (raw) systemem jak Linux. Czyli stworzenie w czymkolwiek partycji, wrzucenia gruba i plików ze starego systemu do nowo utworzonej partycji pod Linuksiem załatwiłoby sprawę, a tu tak nie ma.
Poza tym dawno już się nie bawiłem w konfigurowanie Fedory na desktop i jak na nowo doceniłem Debiana i wydanie stabilne, które po prostu działa.
Poza tym dawno już się nie bawiłem w konfigurowanie Fedory na desktop i jak na nowo doceniłem Debiana i wydanie stabilne, które po prostu działa.
No comments:
Post a Comment